Pasty kanapkowe mają w sobie coś oldskulowego. Taka np. jajeczna albo z tuńczykiem albo dobry, stary paprykarz. Kojarzą mi się z ceratą i herbatą w szklance. Kiedyś powstawały z konieczności dziś mogą być świetną alternatywą dla nudnych ( i coraz mniej zdrowych) wędlin czy serów. A jeżeli chodzi o składniki to naprawdę mamy dziś wiele do wyboru i można poszaleć. Pasta, która dziś u mnie na kanapce jako podstawę ma ugotowaną białą fasolę i mielone, prażone migdały, a ponadto suszone pomidory i dla lekkiej słodkości dwie suszone śliwki. Doprawiona jest oregano ale inne przyprawy ( bazylia, rozmaryn) też będą ok. Jak robię w domu tego typu pasty ( a robię dość często) to zwykle z podwójnych proporcji, żeby połowę zamrozić i wykorzystać później.
- ¾ szklanki ugotowanej, białej fasoli ( można też użyć fasoli z puszki)
- ½ szklanki migdałów
- ok 10 suszonych pomidorów
- 2 śliwki wędzone
- 1 łyżeczka przecieru pomidorowego
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- sok z połowy cytryny
- ok 6 łyżek oliwy (może być zalewa po pomidorach)
- sól, pieprz do smaku
- opcjonalnie: kilka łyżek wody jak pasta będzie za gęsta
- Migdały uprażyć na suchej patelni (aż nabiorą rumieńców i zaczną intensywnie pachnieć).
- Lekko przestudzić i w melakserze zmiksować na drobno.
- Do melaksera dodać pozostałe składniki i całość bardzo dobrze zmiksować.
- Jak pasta będzie za gęsta (szczególnie jak używacie ugotowanej fasoli a nie z puszki) to można dodać kilka łyżek wody (można użyć tej po gotowaniu fasoli).
- Doprawić solą i pieprzem do smaku.
Ispiracja: blog „Cashew-kitchen”
Barbara says
Czy można zamiast białej fasoli dodać czerwoną fasolę Adzuki?
cookingforemily says
nigdy nie próbowałam tej kombinacji z czerwoną fasolą ale myślę że spokojnie możesz spróbować, wyjdzie trochę inna w smaku ale na pewno skladiki do siebie pasują