Powoli się specjalizuję w przemycaniu zielonego do dań Emilki. Przenigdy nie zjadłaby ona liści szpinaku surowych czy zblanszowanych a jednak szpinak je dość często- zmiksowany w zupach, sosach, pesto czy dodany do kotlecików. Te naleśniki szpinakowe to mistrzostwo zielonego przemytu – zdradza je jedynie kolor a w smaku zupełnie go nie czuć. Do ich przygotowania użyłam resztek mąk, które miałam w szafce – wyszła mieszanka pszennej białej i razowej z gryczaną – bardzo udana. Jak jednak nie macie takich mąk możecie użyć tylko białej lub tylko razowej, a i z samą gryczaną też powinno się udać.
A środek? To już inna bajka. Tu polecam ponieść się fantazji. Emilka swoje zjadła z żółtym serem, szynką i pomidorami. Ja swoje zjadłam z podsmażonymi wcześniej na maśle szparagami i jajkiem. Obie wersje były świetne, przysmażone na patelni- chrupiące na zewnątrz a w środku ciągnące (ser) lub płynące (jajko). Inne pomysły: ricotta wymieszana z jajkiem i szczypiorkiem (trzeba dłużej zapiec żeby jajko się ścięło) lub baiły serek z łososiem.
…