Autorka bloga (My new roots), z którego zaczerpnęłam pomysł na te naleśniki nazwała je rewolucyjnymi. I chyba jest to ich najwłaściwsze określenie bo do ich wykonania nie została użyta ani mąka (więc nadają się dla osób uczulonych na gluten) ani jajka ani nabiał (więc są idealne dla alergików). Powstają z namoczonych wcześniej ziaren: kaszy gryczanej niepalonej i jaglanej. Potem wystarczy namoczone ziarna zmiksować z wodą albo mlekiem roślinnym i usmażyć. Można oczywiście dodać i jajko, będą wtedy bardziej plastyczne ale nie jest to koniecznie bo i bez jajka są zwarte, pewnie ciężko będzie zrobić z nich rulon ale można złożyć na pół. Są znacznie bardziej chrupiące niż klasyczne naleśniki ale to wg mnie jest ich plus. Jak zmniejszycie ilość płynu można z ciasta usmażyć placuszki.
Można je podawać z różnymi ulubionymi dodatkami do klasycznych naleśników – na słodko jak i na słono. My zjedliśmy je ze śliwkami przesmażonymi z miodem a Emilka swoje zjadła z miodem.
- ¾ szklanki kaszy jaglanej
- ¾ szklanki kaszy gryczanej niepalonej
- 1 i ¼ szklanki wody ( lub mleka roślinnego)
- 1 i ½ łyżki soku z cytryny
- łyżka syropu z agawy ( opcjonalnie jak naleśniki będą podawane na słodko)
- olej kokosowy do smażenia
- do podania:
- dżem, miód, jogurt etc
- na zdjęciu śliwki przegotowane z miodem
- Ziarna należy namoczyć na noc w wodzie razem z sokiem z cytryny.
- Przed przystąpieniem do przygotowania ciasta należy wylać wodę w której moczyły się ziarna i przepłukać je na sitku. Następnie zalać 1 i ¼ szklanki wody i zblendować na gładkie ciasto. Jeżeli chcecie zrobić zamiast naleśników placuszki należy zmniejszyć ilość wody do niecałej szklanki.
- Usmażyć na oleju kokosowym.
- Ja podałam naleśniki z uduszonymi z miodem śliwkami.
laNika says
Nie wpadłabym na taki pomysł żeby zrobić naleśniki z kaszy. Jestem bardzo ciekawa jak smakowały ale po zdjęciach widać, że muszą być pyszne!
Marcin says
Kaszy nie trzeba gotować ?
cookingforemily says
nie trzeba. po namoczeniu i dokładnym zmiksowaniu nabiera konsytencji ciasta
Marcin says
Dziękuje za odpowiedź. Pozdrawiam
siostraelwa says
Su[er, wlasnie tego szukalam :)Jutro pierwszy raz eksperymentuje z takim ciastem, mam pytanie, po co jest ta cytryna? czy ona bardziej zmiękcza kaszę czy zmienia pózniej konstystencje?
cookingforemily says
Nasiona, ziarna i orzechy zawierają inhibitory enzymów, który blokują je przed kiełkowaniem (dlatego nie kiełkują one w szafce kuchennej).
Namaczanie powoduje, że pozbywają się one tego enzymu i stają się lżej strawne dla naszego organizmu oraz jednocześnie uwalniają wszystkie swoje wartości odżywcze.
Więc warto namaczać a dodatkowe zakwaszanie wody (np.cytryną) po prostu intensyfikuje ten proces. Nie jest jednak konieczne.
agula says
Ja dodałam mleko i jajko, doprawiłam cynamonem, imbirem i wanilią, naleśniki wyszły przepyszne i niezwykle aromatyczne. Następnym razem ma zamiar dodać trochę kaszy owsianej. Dziękuję za pomysł!
belfer says
Ja dodałam trzy łyżki zmielonego i namoczonego wcześniej siemienia. Pięknie się zwijają.
cookingforemily says
Muszę spróbować, dzięki!
Patrycja says
Naleśniki wychodzą super 🙂 dodałam jeszcze duże jajko
Ps. Naleśniki same odchodzą od patelni i zwijają się bez problemu
Majka says
Świetny skład, dodałam jeszcze siemie lniane i rzeczywiście mają niezłą elastyczność. Następnym razem spróbuję z samym bananem. Takimi naleśnikami to mogę karmić swoje dzieci choćby codziennie 😉
cookingforemily says
naleśniki bez wyrzutów sumienia:)