W moim rodzinnym domu nigdy na Wielkanoc nie robiło się paschy, po prostu nie było takiego zwyczaju. Moja mama twierdziła, że nigdy jej pascha robiona z twarogu nie smakowała, więc jej nie robiła. Więc nie znam paschy z dzieciństwa. Potem jak już brałam udział w ustalaniu świątecznego menu, jak też w przygotowaniach potraw wielkanocnych, nie raz zastanawiałam się nad paschą. Ale jakoś wizja twarogu z bakaliami i cukrem wydawała mi się mało pociągająca. Któregoś roku postanowiłam jednak spróbować. Przewertowałam kupę przepisów i trafiłam na jeden gdzie oprócz twarogu w skład paschy wchodził też własnoręcznie wykonany twarożek waniliowy. Postanowiłam spróbować, robiąc pewne modyfikacje w przepisie (min. wyrzuciłam rodzynki i zamiast nich dałam orzechy). I to było jak objawienie. Ta pascha była genialna, po pierwszym jej kawałku musiałam mieć oczy jak spodki, jak z kreskówek. Genialna. Wszyscy się nią zajadali i tego roku inne świąteczne słodkości poszły w odstawkę. Od tamtej pory robię ją co rok, przepis jeszcze trochę udoskonaliłam. Zawsze robię ją też z podwójnej porcji bo jej sława poszła w świat i jest na nią podczas świąt sporo chętnych.
To że ta pascha jest genialna to już wiecie:) a teraz trochę o minusach. Jest czaso- i pracochłonna. Gotuje się mleko, studzi, robi się twarożek, potem się go studzi, następnie trzeba zmiksować całość i jeszcze pascha musi swoje odczekać przed podaniem. No ale to jakoś można wpleść w krajobraz przedświąteczny kiedy i tak przynajmniej jeden dzień spędza się w kuchni. Najgorsze jest jednak obieranie orzechów ze skórek. Praca dla cierpliwych… ale proszę Was nie idźcie na skróty i obierzcie te skórki! Namoczone i obrane orzechy stają się bardzo delikatne, kruche i kremowe i świetnie pasują do delikatnej paschy. Jak kto lubi skórkę pomarańczową czy te przeklęte rodzynki – to oczywiście można je też dodać ( albo zamienić orzechy, no ale to nie moja bajka). No i oczywiście nie można pominąć w tym przepisie wanilii – ona jest konieczna i nie da się zastąpić ekstraktem czy- co najgorsze – aromatem. Drugi minus tej paschy to kaloryczność. Kostka masła, tłusta śmietana, jajka, ponad szklanka cukru… No cóż, trzeba na to spuścić zasłonę milczenia, po prostu. Dlatego, mimo że ta pascha jest po prostu obłędna w smaku, robię ją tylko raz w roku. Raz w roku można. A nawet trzeba. Po świętach znów będzie zdrowo.
Spokojnych Świąt!
- 1 litr tłustego mleka
- ½ kg tłustego twarogu dokładnie zmielonego ( ja używam takiego w wiaderku, najlepiej sprawdza się Piątnica)
- 500 ml kwaśnej tłustej śmietany (najlepiej 22%)
- 200 gr masła
- 1 jajko i 3 żółtka
- 1 i ½ szklanki cukru pudru
- 1 laska wanilii
- duża garść migdałów
- duża garść orzechów włoskich
- Orzechy i migdały zalać wrzątkiem i zostawić na ½ h. Następnie za pomocą małego ostrego nożyka obrać migdały i orzechy ze skórki. Czynność ta jest próbą cierpliwości ale postarajcie się obierając orzechy osiągnąć zen i cieszyć się slow życiem;) Obrane orzechy i migdały posiekać acz nie bardzo drobno.
- Gdy orzechy się moczą do garnka wlać mleko, dodać 1 szklankę cukru pudru i rozkrojoną wanilię - doprowadzić do wrzenia.
- Odstawić mleko na pół godziny nie wyjmując wanilii, żeby mleko przeszło jej aromatem. Następnie wyjąć laskę, nożykiem wydłubać z niej nasionka i dodać z powrotem do mleka.
- Śmietanę zmiksować z jajkami.
- Mleko z cukrem i wanilią doprowadzić ponownie do wrzenia i dodać do nich masę śmietanowo-jajeczną, zmniejszyć ogień i gotować całość ( nie mieszając) na wolnym ogniu. Jak całość zacznie się warzyć, delikatnie przemieszać i gotować dalej aż z masy powstanie gęsty twaróg. Zestawić z ognia.
- Sitko wyłożyć gazę i wylać masę do odsączenia. Zostawić na sitku do całkowitego odsączenia i wystudzenia.
- Do większej miski przełożyć masło i pozostałe ½ szklanki cukru – utrzeć na białą masę, potem stopniowo dodawać na przemian oba rodzaje twarogu, cały czas miksując.
- Jak masa będzie jednolita wmieszać do niej orzechy.
- Miskę wyłożyć świeżą gazą i wyłożyć do niej twaróg. Brzegi gazy złożyć na wierzch i całość przykryć talerzykiem wielkości miski ( tak żeby dociskał twaróg) ja na wierzchu kładę jeszcze coś ciężkiego – np wypełniony słoik. Odstawić do lodówki na minimum 2 godziny a najlepiej na noc.
- Przed podaniem zdjąć talerz dociskający, brzegi gazy odkryć, do miski przyłożyć talerz, odwrócić miskę, żeby talerz był na spodzie i wyłożyć całość na talerz. Zdjąć gazę i udekorować paschę zgodnie z własną fantazją.
Agnieszka says
Ślicznie wygląda, brzmi smakowicie – mam zamiar zrobić taką w tym roku. Mam tylko jedno pytanie: masę wkładamy do miski (to rozumiem), ale po co ją w takim razie obciążamy skoro płyn i tak nie ma się jak wydostać? Odlewasz go w trakcie? Wytwarza się w ogóle jakiś płyn czy tez obciążanie ma sprawić, że masa stanie się bardziej zwarta?
cookingforemily says
Pod obciążeniem masa się bardziej zbija. Płyn też się wydziela ale ciężko go odlać (część wsiąka w gazę). Miałam kiedyś taką miskę pękniętą trochę z boku i w niej robiłam tę paschę:) i rzeczywiście zwykle trochę płynu wyciekało z miski. Ale nie polecam dziurawić miski specjalnie dlatego:) Natomiast bardzo polecam twaróg Piątnica bo on jest bardzo zwarty, plus dobrze trzeba odsączyć na sitku ten twarożek po przygotowaniu (można go dodatkowo docisnąć).
Agnieszka says
Dziękuję! Piątnicę już kupiłam – też go lubię i zawsze piekę z niego serniki:)
Wesołych Świąt!
Agnieszka says
Zrobione, zjedzone – było pyszne! Zrobiłam z podwójnej porcji – jedna stała w misce a druga w doniczce. Płynu rzeczywiście nie odciekło dużo. Ta z doniczki była bardziej zwarta, ale doskonałe były obie 😉
cookingforemily says
doniczka to fajny patent:) muszę zapamiętać! cieszę się, że smakowało.
Lucyna says
Wyszło super mimo wątpliwości kiedy masa jest już zwarzona. Zamiast wanilii (wykupiono) dodałam aromat migdałowy. Dzięki zaa przepis.
cookingforemily says
Tak z tą masą to trzeba na wyczucie – musi się zważyć ale nie wolno jej zagotować. Cieszę się, że wyszło dobrze i smakowało.
Nastęonym razem musisz spróbować z wanilią, moim zdaniem to ona robi tę paschę;) pozdrawiam
Majka says
Rok temu nie zdążyłam. W tym zaplanowałam i zrobiłam, tak naprawdę pierwszy raz w życiu jadłam. Jednym słowem: pyszna ?