Pasty kanapkowe mają w sobie coś oldskulowego. Taka np. jajeczna albo z tuńczykiem albo dobry, stary paprykarz. Kojarzą mi się z ceratą i herbatą w szklance. Kiedyś powstawały z konieczności dziś mogą być świetną alternatywą dla nudnych ( i coraz mniej zdrowych) wędlin czy serów. A jeżeli chodzi o składniki to naprawdę mamy dziś wiele do wyboru i można poszaleć. Pasta, która dziś u mnie na kanapce jako podstawę ma ugotowaną białą fasolę i mielone, prażone migdały, a ponadto suszone pomidory i dla lekkiej słodkości dwie suszone śliwki. Doprawiona jest oregano ale inne przyprawy ( bazylia, rozmaryn) też będą ok. Jak robię w domu tego typu pasty ( a robię dość często) to zwykle z podwójnych proporcji, żeby połowę zamrozić i wykorzystać później.
…