Co roku w maju z moją przyjaciółką Renią jedziemy na kilka dni do Paryża. Jakoś tak się składa, że co roku na trochę dłużej więc nie wiem co będzie za kilka lat:). Jest to nasz przyjemnościowy i hedonistyczny wyjazd z mocno kulturalnym zacięciem i mnóstwem zrobionych kroków. Całe dni chodzimy po mieście, odwiedzając najlepsze wystawy i muzea, jemy pyszności i pijemy wino, i od czasu do czasu robimy jakieś zakupy. Mamy też swoje stałe punkty np. zawsze Pompidou i moje ukochane paryskie muzeum – Maillol, obowiązkowo odwiedzamy też targi staroci ( Renia zwozi nałogowo popielniczki chociaż sama nie pali a ja poluję na winyle i drobiazgi do zdjęć jedzenia- w tym roku przywiozłam z kilogram sztućców). Tym razem wzięłam też ze sobą aparat ale nie zrobiłam za dużo zdjęć. Jakoś tak tam jest, że zwykle więcej patrzę i przeżywam niż robię zdjęcia ale coś tam jest więc wrzucam.
…