Przez dłuższy czas naleśniki były u nas na cenzurowanym. Oczywiście eksperymentowałam z różnymi rodzajami mąki i nadzienia ale jakoś nie mogłam do nich przekonać Emilki. Twierdziła, że jej nie smakują a jak podrążyłam temat to okazało się, że nie chce ich jeść bo smakują inaczej niż w przedszkolu. Postanowiłam zrobić więc wersję jak najbardziej klasyczną z pszennej mąki i cóż, nie było wielkiego zdumienia jak okazało się, że te Emilce smakują. Teraz naleśniki wróciły do łask, i Emilka czasem o nie prosi ale zastrzega „tylko wiesz.. z tej niezdrowej mąki”. To trzecie najczęstsze śniadanie o które prosi, po jajku z sosikiem (czyli sadzonym) i swojej ulubionej białej owsiance.
Czujność Emilki w kwestii naleśników została uśpiona, zatem w zeszły weekend znów postanowiłam lekko poeksperymentować i zrobiłam naleśniki z kaszy manny. Są to naleśniki bez dodatku mąki, kaszę trzeba najpierw namoczyć w mleku, potem ją zmiksowałam z jajkami i już. Naleśniki wyszły delikatne i cieniutkie, Emilka nie protestowała i zjadła całą porcję. Nie zauważyła różnicy:) Ona swoje naleśniki najczęściej jada z odrobiną cukru (kokosowy albo trzcinowy) ja posmarowałam je konfuturami z fig. To był dobry początek dnia.
…