Wróciliśmy niedawno z wakacji. Nie będę się specjalnie rozpisywać bo znów Grecja bo blisko i ciepło, znów all inclusive z basenem, brodzikami i mini disco. Relaksacyjna nuda. Raj dla Emilki, dzień świstaka dla mnie. Jedzenie dobre, chciaż tzw. kids menu z frytkami i paluszkami rybnymi wywoływało moją gęsią skórkę. Posiłki Emilki komponowałam z dorosłego menu ale przemyt warzyw jak nie mogłam ich zmielić czy posiekać i dodać do środka był bardzo trudny. W kawałkach tolerowała jedynie pomidora. Objawiła się natomiast jej nowa kulinarna miłość – ryż. Domagała się go codziennie i zajadała całymi łyżkami. Właściwie można powiedzieć: ryż is the new makaron – bo w zeszłym roku dokładnie taka sama sytuacja była z makaronem. Ja to potem skrzętnie wykorzystywałam w kuchni, przemycając do makaronu różne zdrowe dodatki. I tak pewnie będzie i teraz z ryżem. Na pierwszy ogień poszło risotto z cukinią, marchewką i garścią lekko przywiędłej już w lodówce resztki szpinaku. Całość podejrzliwie obejrzana zniknęła jednak cała z talerza. Ryżu mój ryżu, coś mi się wydaje że będziesz gościł u nas częściej. Wkrótce zamierzam się przekonać czy zdrowszy brązowy ryż też przejdzie, trzymajcie kciuki.
…