Końcówka zimy to dla mnie zawsze ciężki czas..przygnębiający i bez energii. Wszystko szare, szara i ja. Czekam na lepsze czasy, planuję wiosenne i letnie urlopy i wypady. Mobilizuję się, żeby wrócić na jogę, narazie mi to nie wychodzi ale już jestem blisko. No nic, jeszcze miesiąc pewnie taki i powinno być lepiej.
Na szczęście gotowanie mi się nie nudzi. Chociaż ciągle gotuję bardzo zimowo – zupy, mięsiwa, gulasze, kasze, jednogarnkowce i zapiekanki. Dziś na stole gęsta zupa z pieczonej papryki i pieczonego kalafiora. A na wierzchu garść żółtego, rozpływającego się sera.
…