Przez chwilkę było cieplej i słonecznie, potem znów minusy.. nie byłam oczywiście tak naiwna, żeby myśleć, że to już TO (wiosna!!) bo wiem, że polskie przysłowia muszą się spełnić. Zanim będzie jak w garncu, trzeba jeszcze trochę podkuć buty – co u mnie objawia się gotowaniem rozgrzewających, idealnych na zimę, pożywnych zup. Dziś jedna z mojej absolutnej czołówki ulubionych- kremowa zupa z zimowych warzyw. W roli głównej występują tu nasze pospolite „rosołowe” warzywa – marchewka, pietruszka, seler, por a do tego cebula, ziemniaki i czosnek. Zimowa klasyka, lokalnie, bez ekstrawagancji. Można by się było spodziewać, że zupa jest też pospolita w smaku ale dzięki kilku przekrętom wcale tak nie jest. Po pierwsze – warzywa trzeba rozdrobnić (część jest starta na tarce a reszta drobno pokrojona) i przysmażyć, a nawet lekko przypalić, na masełku – dzięki temu zupa ma specyficzny, słodkawy smak. Po drugie dodaję do niej kremowy serek topiony (wiem, wiem jest tłusty i niezdrowy ale nie bądźmy purystami, jeden mały serek nie zaszkodzi a dzięki niemu całość jest jeszcze bardziej kremowa). A po trzecie posypuję ją podsmażonymi na chrupko kawałkami boczku. Mam nadzieję, że to pobudziło Waszą wyobraźnię:) Ja tę zupę od lat gotuję zimą i pewnie będzie tak w kolejnych latach bo okazało się, że Emi jest jej kolejną fanką.
…