To jedna z moich ulubionych zup i to z wielu powodów. Po pierwsze bardzo lubię jej smak, niby tylko pomidory i soczewica ale z głębią którą nadają przyprawy. Po drugie jest szybka i mało przy niej pracy- trochę się kroi, trochę podsmaża a potem resztę wrzuca zalewa i samo się gotuje. Lubię też jej „małoskładnikowość” – to taka moja awaryjna zupa, wszystkie składniki zwykle mam w domu i nieraz ratowała mnie z impasu kuchennego. W wersji de luxe dodaję do niej małe klopsiki z indyka, też mocno przyprawione czosnkiem, chilli, kminem i papryką. Dziś jednak wersja podstawowa, bez mięsa.
Porcję dla Emilki odlewam przed ostatecznym przyprawieniem zupy (sól, pieprz i przede wszystkim harissa), czasem też blenduję jej kawałek gotowanego mięsa, żeby była bardziej pożywna.
Zupa raczej zimowa niż wiosenna – mocno rozgrzewająca i aromatyczna. No ale cóż.. pogoda jaka jest każdy widzi.
A tu inny przepis na zupę z czerwonej soczewicy – z dodatkiem mleka kokosowego
…