Paszteciki z wieprzowiną powstały w zeszły weekend jako prowiant na drogę. Wyjeżdżaliśmy na dwa dni do Busko-Zdroju i chciałam upiec coś wytrawnego co sprawdzi się w trasie. A ponieważ przyjaciółka obdarowała mnie niedawno żółtką książką z sympatyczną świnką na okładce, gdzie są pomysły na wykorzystanie wieprzowiny od A do Z, postanowiłam więc wypróbować przepis z tej książki. Wybór padł na klasyczne „meat pie” czyli paszteciki z mięsem, popularne w Angli. To takimi ciasteczkami karmił ogrodnika bohater książki „Tost, historia chłopięcego głodu” – czyli alter ego Nigela Slatera.
Do tych babeczek/pasztecików zbierałam się od jakiegoś czasu, chociaż trochę z nieufnością podchodziłam do ciasta kruchego na bazie smalcu. I rzeczywiście to ciasto, inaczej zachowuje się niż kruche z masłem, kóre jest bardziej elastyczne. To ze smalcem nie było tak elastyczne i przynam szczerze trochę miałam zabawy i frustracji na etapie wałkowania i wyklejania foremki (użyłam klasycznej, metalowej foremki na muffinki). Byłam przekonana, że tak kruche ciasto będzie się potem rozpadało po upieczeniu – ale na szczęście nie- nie przyklejało się do foremki, i nie rozpadało.
Oczywiście jak nie chce Wam się lepić babeczek to można z podanych proporcji upiec jedno duże ciasto z przykrywką w formie do tarty albo tortownicy. W Angli jada się je z musztardą i korniszonem. My zjedliśmy bez dodatków na trasie Warszawa- Busko-Zdrój każdy na swój sposób. Emilka np. obgryzała ciasto i nam oddawała mięsny środek:)
- ŚRODEK
- 400 g łopatki wieprzowej ( grubo zmielonej lub pokrojonej w drobną kostkę)
- 150 g boczku (parzony, niewędzony)
- 1 łyżeczka świeżej posiekanej szałwi (albo inne lubiane zioło, np rozmaryn)
- 2 fileciki anchois
- szczypta mielonego ziela angielskiego
- szczypta gałki muszkatołowej
- szczypta cynamonu
- sól, pieprz
- CIASTO
- 3 i ¼ szklanki mąki
- ¼ łyżeczki soli
- 200 g smalcu
- 3 łyżki mleka
- z łyżki wody
- Do pieczenia babeczek można wykorzystać metalową formę na muffinki.
- Łopatkę trzeba albo bardzo grubo zmielić albo posiekać w drobną kostkę, boczek posiekać na kawałeczki, anchois rozgnieść.
- Wszystkie składniki nadzienia wymieszać i odstawić.
- W garnku zagrzać mleko z wodą, dodać posiekany w kostkę smalec i czekać aż się rozpuści.
- Mąkę przełożyć do większej miski, wymieszać z solą.
- Do mąki dodać rozpuszczony smalec, szybko wymieszać łyżką a potem rękami wyrobić na ciasto.
- Ciasto nie będzie zwarte tylko lekko kruszące się.
- Odłożyć ⅓ ciasta a pozostałą część ciasta podzielić na 12 porcji.
- Ja zrobiłam z ciasta wałek i pokroiłam go na plasterki.
- Każdy plasterek trzeba najpierw rozgnieść ręką na desce do krojenia albo stolnicy, uformować płaskie koło i przełożyć do wgłębienia w formie - następnie wylepić spód i brzegi formy, tak, żeby zostawał lekko wystający brzeg. Tak zrobić z każdym plackiem.
- Do każdego wgłębienia włożyć farsz - powinno go starczyć na wszystkie wgłębienia.
- Resztę ciasta ufrormować w rulon i pokroić na 12 plasterków, każdy plasterek rozgnieść tak żeby zrobić z niego wierzch babeczki - przykryć wierzch i skleic boki.
- Piec 30 minut w 180 stopniach.
- Następnie babeczki delikatnie wyjąć z formy ( podważając nożem brzegi ale tak żeby nie zrobić dziury bo wyciekną soki i babeczki będą suche), ustawić na blasze i dopiec jeszcze 20 minut.
A poniżej kilka zdjęć z tego wyjazdu. Pogoda nas rozpieszczała, cały czas było słonecznie i ciepło. Samo Busko-Zdrój, jak się spodziewliśmy zresztą, jest dość powolne i emeryckie i po połowie dnia spacerowania właściwie zobaczyliśmy już wszystko a z 5latką na pokładzie póki co nie dla nas przesiadywanie na ławeczce w parku i dogrzewanie starych kości – co jest główną rozrywką w tym miejscu:) Zwiedzilśmy więc przy okazji okoliczne miejsca – byliśmy w Pacanowie w Centrum Bajki, w zamku w Chęcinach – gdzie największą atrakcją był kościotrup w lochu i w muzeum wsi kieleckiej w Tokarni.
Dodaj komentarz