
W ogrodzie mojej mamy nadal są maliny- grube, słodkie jesienne maliny. W poprzedni weekend postało ciasto migdałowe (bez mąki) z dodatkiem bananów, czekolady i tych malin z ogródka. Zapach, który wydobywał się z piekarnika.. nie do opisania. Osłodziliśmy sobie tym ciastem sromotną porażkę poniesioną w lesie na (niedoszłym) grzybobraniu. Wszyscy wrzucają na fejsa i instagrama wiadra grzybów, a w tamtych lasach koło mojej mamy, pełnych grzybów rok w rok, akurat w tym roku prawie nic. Po lesie snują się smętni grzybiarze z pustymi koszami… ale przynajmniej zrobiliśmy sobie dwugodzinny spacer i konkretnie dotlenianie. No a potem zjedliśmy ciasto z malinami 🙂
