W tym momencie naszego wspólnego z Emi, kulinarnego egzystowania ciągle jest niewiele takich obiadów gdzie jednym gotowaniem „załatwiam” dwa obiady –dorosły i dziecięcy. Ciągle unikam doprawiania solą i pieprzem jej dań, ale to najprostsze do ogarnięcia bo można odłożyć dla dziecka potrawę przed ostatecznym doprawieniem. Często jemy dania tajskie, bardzo ostre których nie można doprawić na końcu bo zaczynają się od podsmażenia pasty curry. Też mam obawy przed podawaniem jej potraw ze zbyt aromatycznymi przyprawami (chociaż może bezzasadnie bo kiedyś zjadła całą zupę dyniową z imbirem, chilli,czosnkiem, kolendrą i kurkumą, przygotowaną dla nas – którą tata podał jej przez przypadek zamiast jej wersji zupy dyniowej bez przypraw). Staram się unikać podawania jej potraw smażonych. Emi ciągle też ma problem z mięsem a raczej z jego przeżuwaniem więc większość mięsa w jej diecie to mięso mielone. Odpadają więc gulasze, pieczenie, duszone mięsa etc. Oczywiście większość tych mięs można wykorzystać, zmielić i dodać do jej dania (i tak robię) ale prawda jest taka, że jeszcze często jest tak, że dla niej gotuję oddzielne danie a dla nas oddzielne.
Uczę się jednak sposobów jak mimo wszystko unikać robienia dwóch oddzielnych obiadów i idzie mi coraz lepiej.
Stąd bierze się ten cykl przepisów – w 2 wersjach. Czyli dania ze składnikami odpowiednimi dla dziecka, ale dzięki podrasowaniu poprzez odpowiednie doprawienie albo dodatki tak samo dobre dla dorosłych.
Tak jest z tą zupą. Pomidorówka, z pieczoną papryką i żeby była bardziej pożywna – z ryżem. Doprawiona dodatkowo w wersji dorosłej ostrym ziołowym jogurtem.
…