No dobra, dosyć żartów. To danie to poważna sprawa. Zrobiłam je w zeszłym roku przy okazji konkursu kulinarnego. Wymyśliłam sobie farsz z botwinką i delikatnym serkiem (ricotta, mascarpone) do tego masełko, koperek i parmezan. Nie jestem osobą pierogową, dużo z tym roboty, naprawdę na palcach jednej ręki mogę policzyć samodzielnie wykonane przeze mnie pierogi. Ale podeszłam do sprawy poważnie. Po ciasto na pierogi udałam się więc do mojej mamy – wyjadaczki pierogowej. Chciałam, żeby pierogi miały kształt trójkąta więc wycinałam kwadraty przy linijce – ale to oczywiście nie jest koniecznie, sprawdzi się każdy pierogowy kształt. Nie chodzi tu zupełnie o kształt – tylko o idealne ciasto od pierogowej weteranki i lekki farsz botwinkowo-serowo-czosnkowy. Farsz zrobiłam na oko, ale okazało się, że trafiłam z proporcjami idealnie – nie zostało mi ani farszu ani ciasta. Wyszło danie genialne ( jak dla mnie). Serio – te pierogi z botwinką były o-błę-dne! Warte każdej włożonej w nie minuty. Do tej pory moja siostra wspomina je z rozmarzeniem w oku. Was bardzo namawiam w sezonie na podjęcie się tego wyzwania. Sama siebie nie muszę namawiać, czekam tylko na wolniejszy dzień.
…