Pamiętacie moje peany na temat kaszy jaglanej? Dziś zaserwuje Wam 2 odcinek – tym razem o kaszy quinoa, zwanej też komosą ryżową. Te małe ziarenka to prawdziwa bomba różnych dobrodziejstw: bogate źródło wartościowego białka, magnezu, wapnia, żelaza, potasu, cynku i witamin (E, C oraz z grupy B). Zawierają też lizynę – aminokwas ważny przy wzroście i odnowie tkanek, przeciwutleniacze i tłuszcze nienasycone (szczególnie Omega3) . To kasza idealna dla dzieci (lekkostrawna, nieuczulająca, stymuluje hormony wzrostu) dla matek karmiących (wspomaga wytwarzanie pokarmu), dla osób odchudzających się (białko pomaga spalać tłuszcz) oraz w ogóle i absolutnie dla wszystkich bo jest superzdrowa. To czego quinoa natomiast nie zawiera to gluten- co jest dobrą wiadomością dla osób na diecie bezglutenowej. Poczytajcie sobie o niej więcej, nie chcę przynudzać ale zapewniam, że będziecie pod wrażeniem.
Quinoa ma dość specyficzny, gorzkawy smak i pewnie nie każdemu zasmakuje. Pamiętam, że jak jadłam ją pierwszym razem to byłam daleko od zachwytu. Na szczęście szybko zmieniłam zdanie próbując robić z nią różne dania. Gorzki smak można zniwelować dokładnie płucząc ziarna przed ugotowaniem.
Jeżeli chodzi o to natomiast „z czym ją się je“ to tak jak w przypadku innych kasz można ją stosować jako dodatek do dania głównego, świetnie sprawdza się w sałatkach, daniach jednogarnkowych, zapiekankach, a także deserach- ale ja chyba najbardziej lubię robić z niej kotleciki. Dziś dzielę się więc przepisem na kotlety z kaszy quinoa z dodatkiem szpinaku i sera feta, do których świetnie pasuje sos jogurtowy z dodatkiem ogórka.
…