Pamiętacie moje peany na temat kaszy jaglanej? Dziś zaserwuje Wam 2 odcinek – tym razem o kaszy quinoa, zwanej też komosą ryżową. Te małe ziarenka to prawdziwa bomba różnych dobrodziejstw: bogate źródło wartościowego białka, magnezu, wapnia, żelaza, potasu, cynku i witamin (E, C oraz z grupy B). Zawierają też lizynę – aminokwas ważny przy wzroście i odnowie tkanek, przeciwutleniacze i tłuszcze nienasycone (szczególnie Omega3) . To kasza idealna dla dzieci (lekkostrawna, nieuczulająca, stymuluje hormony wzrostu) dla matek karmiących (wspomaga wytwarzanie pokarmu), dla osób odchudzających się (białko pomaga spalać tłuszcz) oraz w ogóle i absolutnie dla wszystkich bo jest superzdrowa. To czego quinoa natomiast nie zawiera to gluten- co jest dobrą wiadomością dla osób na diecie bezglutenowej. Poczytajcie sobie o niej więcej, nie chcę przynudzać ale zapewniam, że będziecie pod wrażeniem.
Quinoa ma dość specyficzny, gorzkawy smak i pewnie nie każdemu zasmakuje. Pamiętam, że jak jadłam ją pierwszym razem to byłam daleko od zachwytu. Na szczęście szybko zmieniłam zdanie próbując robić z nią różne dania. Gorzki smak można zniwelować dokładnie płucząc ziarna przed ugotowaniem.
Jeżeli chodzi o to natomiast „z czym ją się je“ to tak jak w przypadku innych kasz można ją stosować jako dodatek do dania głównego, świetnie sprawdza się w sałatkach, daniach jednogarnkowych, zapiekankach, a także deserach- ale ja chyba najbardziej lubię robić z niej kotleciki. Dziś dzielę się więc przepisem na kotlety z kaszy quinoa z dodatkiem szpinaku i sera feta, do których świetnie pasuje sos jogurtowy z dodatkiem ogórka.
Robiąc te kotleciki, obawiałam się czy posmakuję one Emilce, miało to być bowiem jej pierwsze spotkanie z tą kaszą. Na szczęście zjadła cały kotlet (ale bez sosu, z pomidorem) więc pierwsze spotkanie udane.
I jedna uwaga organizacyjna – z takimi kotlecikami jest zwykle tak, że masa musi stężeć dobrze w lodówce (inaczej może być trudno formować kotlety, lub będą się rozpadać na patelni). W związku z tym razem z gotowaniem kaszy, czekaniem aż przestygnie, a potem aż masa stężeje, przygotowanie tych kotletów robi się dość czasochłonne. Najlepszym rozwiązaniem jest więc przygotować masę do kotlecików dnia poprzedniego, albo rano – stanie w lodówce na pewno jej nie zaszkodzi a dzięki temu samo usmażenie kotletów, np na szybką kolację, zajmie Wam ok 15 minut (lub więcej w zależności od wielkości patelni).
- Sos:
- 300 ml jogurtu greckiego
- 1 ogórek
- 1 łyżka soku z cytryny
- 2 łyżki posiekanego koperku
- sól, pieprz
- Kotleciki:
- 1 szklanka kaszy quinoa
- 1 duża cebula posiekana
- 2 ząbki czosnku drobno posiekane
- 250 g szpinaku
- 2 jajka
- 150 gr pokruszonej fety
- po 1 łyżce posiekanego koperku i szczypiorku
- starta skórka z połowy cytryny
- 5 łyżek kaszki kukurydzianej (plus do obtaczania kotlecików)
- sól, pieprz
- oliwa lub olej do smażenia
- Kaszę quinoa ugotować zgodnie z instrukcją. Odsączyć jeżeli trzeba i ostudzić.
- Zrobić sos: zetrzeć ogórek, odcisnąć na sitku z wody, zmieszać z jogurtem,koperkiem i sokiem z cytryny. Doprawić solą i pieprzem, odstawić do lodówki.
- Kotleciki:
- Na patelni rozgrzać oliwę, dodać posiekaną cebulę, smażyć 5 minut, dodać posiekany czosnek, smażyć kolejne 4 minuty. Wrzucić szpinak i mieszać aż zmiękknie. Szpinak przełożyć na sitko, odcisnąć z płynu i odstawić do przestygnięcia.
- W misce zmieszać kaszę, szpinak, jajka, fetę, zioła, skórkę z cytryny i kaszkę kukurydzianą. Posolić i popieprzyć. Masę odstawić na co najmniej godzinę do lodówki.Po wyjęciu z lodówki formować małe kotlety.
- Smażyć na oliwie, na dość małym ogniu aż będą ładnie rumiane - po ok 5-7 minut z każdej strony.
- Podawać z sosem jogurtowym.
marcela says
mniam! wygląda bajecznie pysznie! jak się cieszę, że kolacji jeszcze nie jadłam!:)
Karina says
eh, znów mi sie podoba
cookingforemily says
no to robić, robić! naprawdę są bardzo fajne
Marcelina says
Ta kasza nie była mi znana, ale dzięki takim przepisom właśnie się z nią zapoznałam 🙂 Mega zdrowy i smaczny dodatek do obiadu 🙂
cookingforemily says
Ja bym powiedziała, że obiad sam w sobie:) ale rozumiem (i szanuję), że niektórzy muszą mieć konkrety na talerzu:)
kocie-smaki says
wprost przepadam za różnego rodzaju kotlecikami, wypróbuję na pewno 🙂
Smakowe Kubki says
Ach jak smacznie i estetycznie podane.
Surowość i naturalność talerza podkreślają składniki użyte do kotlecików.
Przepis bardzo interesujący , wstęp również. Pozdrawiam
GosiaZ says
Ale miło u Ciebie, Jaka mama małego niejadka, na pewno jeszcze wpadnę 🙂
cookingforemily says
zapraszam w każdej chwili:)
Karina says
zrobiłam i bardzo pyszne były!!!!
megi says
W ogole pisze sie oddzielnie a nie razem, pozdrawiam.
cookingforemily says
ha, to teraz wszystko jasne czemu słownik mi tak uparcie to podkreślał ;P poprawiłam, dzięki:)
karunaa says
Też właśnie zrobiłam! Nawet mój chłopak mięsożerca skusił się na 2 kotleciki :)) Pycha!
Foodbite says
Mam teraz totalną fazę na szpinak i fetę. Quinuę też uwielbiam – na pewno wypróbuje w weekend przepis!
cookingforemily says
o polecam bardzo, to chyba moje ulubione kotlety z quinoa jak do tej pory.
Gab says
Rzeczywiście smaczne. Ja nie miałam kaszki kukurydzianej, wiec dodalam otreby owsiane, i nie chcialam smażonego wiec wsadzilam je do piekarnika na ok 35 min (zeby bylo troche zdrowiej) i wyszly super.