Wrzesień prawie za nami. Szybko się wraca do porannej rutyny – bolesne wstawanie, półgodzinne budzenie i negocjowanie żeby Emi wstała, śniadanie, akrobacje i ubieranie, odciąganie od zabawek, które rankiem są najbardziej interesujące, buzi i wyszli… a potem biegiem puder, oko i do pracy. I tak przez kolejne miesiące… tylko z dłuższym etapem ubierania. Wróciliśmy też do naszych weekendowych nawyków – gar rosołu/zupy który starczy na pół tygodnia oraz coś słodkiego, co będzie można w tygodniu wykorzystać jako przekąska po przedszkolu, przed kolacją.
Muffinki to zawsze dobry pomysł na przekąskę. Problem tylko taki, że większość jest najlepsza zaraz po upieczeniu, dnia następnego najczęściej robią się suche, twardawe i mniej smaczne. Wyjątkiem są te z dodatkiem np. musu z dyni albo bananów – te trzymają dłużej wilgoć i są smaczne nawet trzeciego dnia po upieczeniu. Do tych które pokazuje dziś dodałam też kaszę quinoa. Nie są oczywiście puszyste jak te z samej mąki, mają raczej zwartą konsystencję ale zachowują dłużej wilgość i świeżość.
…