Czy robiliście kiedyś labneh – czyli ser na bazie jogurtu greckiego? Jeżeli nie to bardzo Was zachęcam, bo jest to wyjątkowo proste (właściwie słowo „robiliście” jest tu nadużyciem bo on robi się sam) a ser pozyskany w ten sposób jest delikatny, pyszny i może mieć wiele zastosowań. Labneh to po prostu odsączony na sitku jogurt grecki. W zależności od tego jak długo się on odsącza może mieć różną konsystencję – minimum to 12 godzin i wtedy jest taki gęstym twarożkiem, ale jak odsączycie go dłużej i potem zostawicie jeszcze w lodówce to będzie przypominał zbity twaróg – z takiego sera można ulepić kulki, obtoczyć w ziołach i zamarynować w oliwie. Jak chcecie wykorzystać go do wytrawnych dań to jogurt trzeba przed odstawieniem do odsączenia posolić. Labneh bez dosalania świetnie nadaje się do deserów. Ja go lubię podawać ze słodkimi dodatkami, w konsystencji gęstego, kremowego twarożku – bardzo mi w tej formie przypomina francuski fromage frais, którym zajadałam się mieszkając we Francji. Można go też użyć do serników.
Emilka bardzo polubiła jogurt w tej formie, zajada się takim z lodówki i mówi, że smakuje jak lody. Ona lubi bez dodatków, ja lubię coś dorzucić. A jako, że jest sezon na rabarbar proponuję Wam dodatek w postaci gotowanego w soku pomarańczowym rabarbaru z dodatkiem kardamonu i miodu. I już czekam na truskawki, bo będą idealne do niego.
…