Mówiłam już że lubię maj? Za pierwsze ciepłe noce, za rabarbar, szparagi, truskawki, za wybuch zieleni i kwiatów, za odzyskaną energię. Na pewno mówiłam.. ulubiony miesiąc to nadal czerwiec, za to całe rozbuchanie i ciepło w pełnej krasie, ale to maj ma ten niepowtarzalny urok początku dobrego- pierwszych upałów, pierwszych wytęsknionych warzyw i owoców sezonowych, pierwszych sandałków, przedłużonych weekendów i przejścia na białe wino. Poza tym w maju perspektywa zimy jest bardziej odległa niż w czerwcu, mam wrażenie że wszystko co najlepsze jeszcze przede mną, i za to też go lubię. Moje uwielbienie dla tego miesiąca wyraża się też w gotowaniu -zawsze lubię zjeść dobrze i gotować dobre rzeczy ale w maju wyjątkowo, wręcz hedonistycznie. To kombinacja nagłej dostępności długo wyczekiwanych, ulubionych warzyw i owoców, soczystości, ciepła (acz jeszcze nie gorąca kiedy apetyt spada), powrotu energii i dłuższych wieczorów ( można więcej zjeść i potem spalić:). Ale dosyć słów, niech mój pean na cześć maja przyjmie kulinarną formę – kruche ciasto z rabarbarem i truskawkami, na migdałowo-pomarańczowym kremie doskonale obrazuje to co chce Wam przekazać. Piekłam je w zeszły weekend więc jest to moje danie majowe, którym żegnam ten miesiąc. Witaj czerwcu, czekam już na bób i arbuzy!
…