Fasola adzuki jest w Polsce mało znana, uprawiana jest głównie na Dalekim Wschodzie (w Japoni np. robi się z niej słodycze) i w Stanach. U nas dostępna w sklepach ale chyba nieczęsto kupowana. A można z niej zrobić to wszystko co z każdej innej fasoli czyli dodać ją do zupy, do gulaszu, do potrawki, zrobić pastę, kotleciki czy wegeariański pasztet. I warto to robić bo fasola ta ma lecznicze właściwości min. odtruwające, wzmacnia funkcję nerek, likwiduje obrzęki, zmniejsza ciśnienie tętnicze krwi. Mnie jednak najbardziej interesują jej właściwości wysuszające, bo tego teraz szukam w pokarmach gdy przeziębienie, katar i kaszel jest jak sztafeta przekazywane w rodznie. Kupiłam więc paczkę fasolki i najpierw zrobiłam z niej zupę, a resztę postanowiłam przerobić na kotleciki.
Do kotlecików oprócz fasoli dodałam ryż. Miałam akurat ryż słodki – specjalny gatunek, który po ugotowaniu robi się kleisty (używany jest do robienia azjatyckich deserów) ale można użyć innego gatunku ryżu, najlepiej brązowego. Przyprawy i kolendra które też dodałam do kotlecików bardzo mi się skojarzły z daniami meksykańskimi więc dorobiłam do tego też pastę z avoacado i ładnie wszystko się skomponowało. Placuszki można jeść z sosem, śmietaną i sałatką, albo zawinąć je w tortille – i ten sposób podania pokażę w następnym wpisie.
…