Macie takie momenty totalnego niezdecydowania obiadowego? Kiedy w głowie pustka, nikt nie ma na nic specjalnego zamówienia, przeglądacie książki kucharskie i nic Wam się nie podoba, zapisane na kompie i pintereście przepisy do wypróbowania nagle tracą swoją atrakcyjność? Ja czasem tak miewam. I co wtedy robię? Zaczynam przeglądać po raz setny „Plenty” albo „Plenty more” Ottholenghiego. I zawsze trafiam tam na coś co mam ochotę zjeść. To mój stary i nowy testament kulinarny:)
Tym razem wpatrzyłam zapiekankę makaronową z drobnego makarony orzo z dodatkiem bakłażana, marchewki, selera i pomidorów i kawałków mozzarelli, która pi upieczeniu cudownie się ciągnie. Ottholenghi nie zawodzi nigdy. Tylko co będzie jak przerobię wszystkie przepisy..
…